środa, 15 maja 2013

Czy dobry handlowiec zatańczy nago, aby przyciągnąć do siebie klienta?

Maj, majówki, juwenalia, a na trasach coraz więcej młodych ludzi podróżujących autostopem. Krzysiek, nasz kierowca, pamiętający szalone eskapady na festiwale do Jarocina, lubi czasem wdepnąć w hamulec i nieoczekiwanie zabrać na pokład kolejnego pasażera. Tym razem trafiliśmy na Mateusza z okolic Olsztyna, który momentalnie podchwycił temat naszej roboty i zaczął wypytywać co i jak, czy się opłaca, czy mamy czas na sen i takie inne banalne pytania. Gadka szmatka i te sprawy, ogólnie chłopak nie chciał dać za wygraną i po pewnym czasie rozmowa stała się nużąca. Na tyle nużąca, że zaczynałem mieć go za idiotę. Myliłem się. W pewnym momencie wyskoczył z najdziwniejszym pytaniem jakie słyszałem: „Czy dobry handlowiec zatańczy nago, aby przyciągnąć do siebie klienta?”. Niby banał, bo przecież nie od dziś wiadomo, że ze sprzedaży żyjemy i ogólnie człowiek jest zdolny do wszystkiego, aby tylko upchnąć kolejną „parę gaci”.
Wróciłem do mieszkania, siadłem przed telewizorem, ale to pytanie wciąż nie dało mi spokoju. Czy faktycznie zatańczy nago? I czy faktycznie dobry? Wiadomo, że nie każdy ma w sobie tyle odwagi, i że nie posunie się do tak spektakularnych czynów. Trzeba tylko pamiętać gdzie jest granica dobrego smaku. Łatwo bowiem opowiadać kosmiczne historie o chorobach bliskich osób, tak aby potencjalny klient uwierzył, że go też może spotkać taka sytuacja, ale jeszcze trudniej sprzedać coś używając do tego wyłącznie uczciwych technik sprzedaży.
A czy ja zatańczyłbym nago? Owszem, ale wyłącznie dla pięknych klientek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz