
W moim zawodzie pora roku odgrywa dość
dużą rolę. Wyobrażacie sobie minę bladego i zmęczonego życiem
przedstawiciela handlowego, który musi z uśmiechem na ustach
zachęcać klienta do zakupu? Ja nie potrafię. Potrafię jednak
zmotywować się do działania, gdy dopadają mnie pierwsze objawy
jesiennej chandry. Dlatego też dzisiejszy dzień zacząłem od
porannych ćwiczeń. Nie ma nic gorszego niż pozostawianie spraw
złego samopoczucia samym sobie i czekanie aż problemy same się
rozwiążą. Jeszcze gorszym rozwiązaniem jest uciekanie w pracę i
branie na siebie coraz większej ilości obowiązków.
Tak w ogóle to razem z żoną
postanowiliśmy zrezygnować w tym nielubianym przez nas okresie z
niektórych nawyków. Oboje jesteśmy smakoszami kawy, co w niemal
każdej pracy jest nie do uniknięcia. Teraz staram się pić
ostatnią kawę maksymalnie ok. 16 – tej, żeby móc później
spokojnie zasnąć. Kiedyś nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak
kilka prostych zabiegów może wpłynąć na moje samopoczucie
każdego dnia. Od kilku lat jednak doświadczenie robi swoje i
stwierdzam, że odpowiednia higiena snu to podstawa mojego
funkcjonowania :).

Na koniec najważniejsza rada ode mnie.
Nie unikajcie kontaktu z ludźmi, gdy dopada Was chandra.
Pamiętajcie, że każdy prędzej czy później musi się z nią
zmagać i nie jesteście tutaj odosobnionymi przypadkami. Spotykajcie
się i starajcie się czerpać radość z każdego dnia! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz