Najwidoczniej jesień
zagościła u nas na dobre. To najlepszy czas w roku na refleksje
związane z dotychczasowym życiem. Gdy nadchodzą chłodniejsze dni,
można odnieść wrażenie, że na kilka miesięcy czas staje w
miejscu. Nic nie stoi wówczas na przeszkodzie, żeby zastanowić się
nad zmianami i zadać sobie ważne pytania. Czy jestem szczęśliwy?
Czy to, co robię w życiu, sprawia mi przyjemność? Jeżeli nie, to
dlaczego nadal tym się zajmuję?
Kiedyś sam nie zdawałem
sobie sprawy z tego, jak bardzo podejmowane przeze mnie decyzje
wpłyną na moją przyszłość. Uważałem, że życie jest ciągiem
przypadków i to, kim chciałbym zostać, nie ma większego
znaczenia. Każdy z nas w dzieciństwie marzy, by zostać
policjantem, strażakiem lub wojownikiem ninja ;). Później do głosu
dochodzi zdrowy rozsądek w połączeniu z radami naszych rodziców i
pierwsze egzystencjalne przemyślenia uciekają bezpowrotnie.
Specjaliści z dziedziny rozwoju osobistego zachęcają jednak do
stawiania sobie pytań odnośnie własnych pragnień. Pewnie mają
rację. Po co zrywać się codziennie z samego rana z myślą, że
znowu trzeba wyjść do znienawidzonej pracy? Ponadto trenerzy
przekonują, że moment wyboru odpowiedniej ścieżki nie jest tak
istotny, jak może się wydawać. W części poglądów zgadzam się
z nimi. Zanim zostałem zawodowym sprzedawcą, również miałem
problemy związane z wyborem zajęcia. Twierdziłem, że jeśli nie
zacząłem robić czegoś o wiele wcześniej, to teraz jest na to za
późno. Tymczasem na co dzień kierujemy się stereotypami.
Wychodzimy z założenia, że wszystko zostało z góry narzucone i
jedyne wyjście z sytuacji to pogodzenie się z istniejącym
porządkiem. Z czasem zapominamy o naszych marzeniach i bezradnie
przyjmujemy wszystko, co spotykamy na naszej drodze.
Pasje w naszym życiu to
dość istotna sprawa. Bez nich ludzie są sfrustrowani i pochłonięci
pracą. W opinii wielu pracodawców człowiek nieposiadający hobby
jest mniej wydajny w pracy niż osoba, która po powrocie do domu
poszerza swoje zainteresowania. Zwykle, gdy zastanawiamy się nad
zmianami, szybko załamujemy ręce, ponieważ ciężko nam
zrezygnować z dotychczasowych nawyków. Tłumaczymy sobie, że
wszystko jest w porządku. Przecież prowadzimy normalne życie i
niczego nam nie brakuje. Dążenie do szczęścia utożsamiamy z
ogromnym ryzykiem. Czy nie jest jednak tak, że więcej ryzykujemy,
będąc dla siebie tak surowymi i odmawiając sobie szans na
codzienną radość z wykonywanej pracy? Czy warto każdego dnia
stresować się przed lustrem i niepotrzebnie się zadręczać?
Przecież wszystko zależy tylko i wyłącznie od nas. Żyjemy za
karę i z każdym dniem tracimy nadzieję na lepsze jutro. Nawet nie
nagradzamy samych siebie za osiągane sukcesy. Jak często zdarza Wam
się wynagrodzić sobie trud włożony w osiągnięcie danego celu?
Człowiek, który nie dość, że stale zmusza siebie samego do
niechcianej pracy, stopniowo traci poczucie własnej wartości. Nie
żyjąc w zgodzie ze sobą, trudno darzyć swoją osobę sympatią.
Spontaniczne zafundowanie sobie prezentu za to, kim się jest,
sprawia, że o wiele lepiej czujemy się we własnej skórze. Nie
jesteśmy dla siebie obcymi i odzyskujemy kontrolę nad tym, do czego
dążymy.
Znalezienie właściwych
proporcji między pracą a przyjemnością nie jest takim prostym
zadaniem. Tym bardziej, gdy gubimy się w przemyśleniach nad tym, co
powinniśmy, a czego nie powinniśmy robić. Nie należy wynagradzać
sobie czynności, które są dla nas nie do zniesienia. W ten sposób
stajemy się niewolnikami. Nasza pewność siebie ucieka, bo
postępujemy niezgodnie z naszym światopoglądem. Dlatego dziś po
południu zostawię w domu telefon, wsiądę na rower i wyjadę za
miasto tylko po to, by chwilę pobyć ze sobą. Należy mi się, bo
spełniam się w tym, co robię. Tego życzę wszystkim. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz