
Kiedyś sam nie zdawałem
sobie sprawy z tego, jak bardzo podejmowane przeze mnie decyzje
wpłyną na moją przyszłość. Uważałem, że życie jest ciągiem
przypadków i to, kim chciałbym zostać, nie ma większego
znaczenia. Każdy z nas w dzieciństwie marzy, by zostać
policjantem, strażakiem lub wojownikiem ninja ;). Później do głosu
dochodzi zdrowy rozsądek w połączeniu z radami naszych rodziców i
pierwsze egzystencjalne przemyślenia uciekają bezpowrotnie.
Specjaliści z dziedziny rozwoju osobistego zachęcają jednak do
stawiania sobie pytań odnośnie własnych pragnień. Pewnie mają
rację. Po co zrywać się codziennie z samego rana z myślą, że
znowu trzeba wyjść do znienawidzonej pracy? Ponadto trenerzy
przekonują, że moment wyboru odpowiedniej ścieżki nie jest tak
istotny, jak może się wydawać. W części poglądów zgadzam się
z nimi. Zanim zostałem zawodowym sprzedawcą, również miałem
problemy związane z wyborem zajęcia. Twierdziłem, że jeśli nie
zacząłem robić czegoś o wiele wcześniej, to teraz jest na to za
późno. Tymczasem na co dzień kierujemy się stereotypami.
Wychodzimy z założenia, że wszystko zostało z góry narzucone i
jedyne wyjście z sytuacji to pogodzenie się z istniejącym
porządkiem. Z czasem zapominamy o naszych marzeniach i bezradnie
przyjmujemy wszystko, co spotykamy na naszej drodze.

Znalezienie właściwych
proporcji między pracą a przyjemnością nie jest takim prostym
zadaniem. Tym bardziej, gdy gubimy się w przemyśleniach nad tym, co
powinniśmy, a czego nie powinniśmy robić. Nie należy wynagradzać
sobie czynności, które są dla nas nie do zniesienia. W ten sposób
stajemy się niewolnikami. Nasza pewność siebie ucieka, bo
postępujemy niezgodnie z naszym światopoglądem. Dlatego dziś po
południu zostawię w domu telefon, wsiądę na rower i wyjadę za
miasto tylko po to, by chwilę pobyć ze sobą. Należy mi się, bo
spełniam się w tym, co robię. Tego życzę wszystkim. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz